niewygodne fakty dla kościoła
Apokryfy – nieznana i zakazana część Biblii. Biblia to jedna z najbardziej znanych i czytanych ksiąg na całym świecie. To święta księga wszystkich Chrześcijan. Prawie każdy z nas zetknął się z księgami Nowego i Starego Testamentu. Są powszechnie znane. Nie wszyscy jednak wiedzą, że istnieje kilka tzw. proewangelii
W rozmowie z redaktorem naczelnym „Najwyższego CZAS!”-u Tomaszem Sommerem Stanisław Michalkiewicz odniósł się do stosunku Jarosława Kaczyńskiego do Unii Europejskiej. Przypomniał kilka „prounijnych” faktów z życia prezesa. – Jarosław Kaczyński zorganizował zjazd uniosceptyków. Tam pani Le Pen się pojawiła, pan Orban, różne inne pomniejsze persony się pojawiły
**Niewygodne fakty z historii kościoła. Wiedza skrzętnie ukrywana nawet przed wierzącymi. „PRAWDA WAS WYZWOLI”** **II wiek Rzymski filozof Celsus poświadcza fałszowanie pism chrześcijańskich,
Papież Franciszek spotkał się w Watykanie z prezydentem Rwandy Paulem Kagame. Podczas audiencji prosił o wybaczenie "za grzechy ludzi Kościoła w czasie ludobójstwa w 1994 roku". Tym samym
Wywiad z Igorem Witkowskim na temat tajemnic starożytności. Polski "Daeniken" dzieli się w rozmowie ze mną swoimi wnioskami i wiedzą zdobytą w wyniku prac ba
nomor luar negeri gratis untuk whatsapp tanpa aplikasi. Tadeusz Isakowicz-Zaleski Poniedziałek, 16 grudnia 2019 (22:00) Takie postępowanie jest tym dziwniejsze, że Franciszek, jak i jego poprzednicy, często nawołuje do prawdy, która wyzwala z grzechów. Czyżby Ojciec Święty swoje, a jego podwładni swoje? Sprawy te będą jednymi z najważniejszych problemów, z którymi przyjdzie się zmierzyć duchownym i świeckim w nowym roku. Z chwilą śmierci arcybiskupa Juliusza Paetza wielu wiernych z archidiecezji poznańskiej napisało list do jego następcy, a zarazem przewodniczącego Episkopatu Polski, arcybiskupa Stanisława Gądeckiego. W liście tym, nawiązującym do nierozliczenia molestowań, których dopuszczał się zmarły hierarcha, można było przeczytać między innymi: "Pomimo oczekiwań wiernych i duchowieństwa sprawa pozostała ukrywana, nieustannie zatruwając nasz Kościół, odbierając mu wiarygodność oraz zaufanie, siejąc niepewność i podziały wśród wiernych i duchowieństwa. Dochodzi do dramatycznych sytuacji i sporów wewnątrz wspólnoty Kościoła, pojawia się poczucie braku szczerości i transparentności, które należy powstrzymać". Po tym liście zapadła decyzja, aby abp. Paetz został pochowany nie w katedrze, lecz na zwykłym cmentarzu. Po pogrzebie wspomniany metropolita poznański wyraził przekonanie, że "sytuacja, w której znaleźliśmy się dzisiaj, posłuży do oczyszczenia Kościoła poznańskiego". Później w adwentowym liście pasterskim napisał on: "Wszystkich wiernych proszę, aby modlili się w intencji przebłagania za grzechy oraz za naszą wspólnotę diecezjalną, aby - zjednoczona w Duchu Świętym - mogła promieniować świadectwem chrześcijańskiego życia i apostolską gorliwością". Wiele osób miało więc nadzieję, że tak się właśnie stanie. Że wreszcie zostanie powiedziana prawda nie tylko o molestowaniu kleryków i młodych księży, ale i o tym, kto i dlaczego tuszował i okłamywał w tej sprawie papieża Jana Pawła II. Że ofiary tych molestowań spotkają się z empatią i zadośćuczynieniem. Niestety, stało się dokładnie inaczej. W tych dniach wspomniany arcybiskup, mówiąc kolokwialnie, zakneblował dwóch księży, Daniela Wachowiaka i Adama Pawłowskiego, którzy podpisali się po tym listem. Zakazał im nie tylko kontaktów z mediami, ale i prowadzenia profili w mediach społecznościowych. Z tego, co wiem, podobne zakazy otrzymali też inni księża. Jest to fatalne posunięcie. Tak samo złe i nieprzemyślane, co zakazy kard. Stanisława Dziwisza z poprzednich lat w sprawie publikacji o lustracji. W dzisiejszych czasach kneble nic nie dają. Niczego też nie oczyszczają, a tym bardziej nie budują atmosfery zaufania. Budzą jedynie przekonanie, że Episkopat chce ukryć niewygodne dla siebie fakty. Tutaj nie chodzi tyle o sprawę abp. Paetza, co o wpływy homolobby, które wykreowało zmarłego hierarchę i konsekwentnie chroniło go aż do samej śmierci. Jak widać, także i po jego śmierci. Takie postępowanie jest tym dziwniejsze, że Franciszek, jak i jego poprzednicy, często nawołuje do prawdy, która wyzwala z grzechów. Czyżby Ojciec Święty swoje, a jego podwładni swoje? Sprawy te będą jednymi z najważniejszych ważnymi problemów, z którymi przyjdzie się zmierzyć duchownym i świeckim w nowym roku.
418 545 644 175 Evan Mascagni przez wiele lat był uczniem szkoły katolickiej, ale dziś sam określa się jako "agnostyk apatyczny" - zakłada możliwość istnienia istoty wyższej, ale tak naprawdę go to nie obchodzi. Doświadczenia ze szkoły utwierdziły go, że dzieci są uczone Biblii bardzo wybiórczo, dlatego wydał książkę "Co Biblia mówi?" (ang. The Bible Said What!?), w której cytuje mniej popularne kawałki Biblii, dodatkowo zilustrowane przez Nicka Siroticha.#1. Druga Księga Królów 2:23-24 Stamtąd poszedł do Betel. Kiedy zaś postępował drogą, mali chłopcy wybiegli z miasta i naśmiewali się z niego wzgardliwie, mówiąc do niego: Przyjdź no, łysku! Przyjdź no, łysku! On zaś odwrócił się, spojrzał na nich i przeklął ich w imię Pańskie. Wówczas wypadły z lasu dwa niedźwiedzie i rozszarpały spośród nich czterdzieści dwoje dzieci. Mascagni chciał tą książką pokazać, że jego zdaniem ludzie nie potrzebują "wielkiej, przedawnionej i skomplikowanej księgi", aby wiedzieć co jest dobre, a co złe. Ludzie wybierają sobie, które cytaty z Biblii im pasują, a które są zbędne, co zaprzecza sensowi jej istnienia. A gdybyśmy mieli całą Biblię traktować dosłownie to... No właśnie. Przykłady znajdują się w książce. Mascagni streszcza przesłanie swojej książki: "Przestańmy używać Biblii jako usprawiedliwienia dla zabraniania kobietom podejmowania decyzji dotyczących reprodukcji. Przestańmy używać Biblii do odbierania innym ludziom praw i godności, na które zasługuje każdy. Przestańmy brać tą książkę tak cholernie poważnie."#2. Pierwszy List do Koryntian 14:34-35 kobiety mają na tych zgromadzeniach milczeć; nie dozwala się im bowiem mówić, lecz mają być poddane, jak to Prawo nakazuje. A jeśli pragną się czego nauczyć, niech zapytają w domu swoich mężów! Nie wypada bowiem kobiecie przemawiać na zgromadzeniu. #3. Księga Powtórzonego Prawa 22:28-29 Jeśli mężczyzna znajdzie młodą kobietę - dziewicę niezaślubioną - pochwyci ją i śpi z nią, a znajdą ich, odda ten mężczyzna, który z nią spał, ojcu młodej kobiety pięćdziesiąt syklów srebra i zostanie ona jego żoną. Za to, że jej gwałt zadał, nie będzie jej mógł porzucić przez całe swe życie. #4. Księga Powtórzonego Prawa 25:11-12 Jeśli się bić będą mężczyźni, mężczyzna i jego brat, i zbliży się żona jednego z nich i - chcąc wyrwać męża z rąk bijącego - wyciągnie rękę i chwyci go za części wstydliwe, odetniesz jej rękę, nie będzie twe oko miało litości. #5. Ewangelia wg. św. Mateusza 21:18-22 Wracając rano do miasta, uczuł głód. 19 A widząc drzewo figowe przy drodze, podszedł ku niemu, lecz nic na nim nie znalazł oprócz liści. I rzekł do niego: "Niechże już nigdy nie rodzi się z ciebie owoc!" I drzewo figowe natychmiast uschło #6. Ewangelia według św. Łukasza 14:12-14 Do tego, który Go zaprosił, powiedział: "Gdy urządzasz obiad lub kolację, nie zapraszaj swoich przyjaciół, ani swoich braci, ani swoich krewnych, ani bogatych sąsiadów, aby może i oni z kolei nie zaprosili ciebie i już miałbyś zapłatę. Ale gdy urządzasz przyjęcie, zapraszaj biednych, inwalidów, okaleczonych, niewidomych, a będziesz szczęśliwy, bo oni nie mają jak ci się odwzajemnić, więc otrzymasz zapłatę przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych". #7. (Tutaj niestety całe piękno cytatu utrzymuje sens tylko w języku angielskim) Ewangelia wg św. Mateusza 16:23 Get behind me, Satan! (pol. "Odejdź ode Mnie, szatanie!") Oglądany: 418545x | Komentarzy: 175 | Okejek: 644 osób Zobacz też
5 lutego na ekrany polskich kin wchodzi „Spotlight”. Sześciokrotnie nominowany do Oscara film opowiada o prawdziwej aferze pedofilskiej z udziałem duchownych Kościoła katolickiego, którzy znaleźli się na celowniku dziennikarzy z „Boston Globe”. Biuro ds. Filmu i Telewizji, działające przy amerykańskim episkopacie, przyznało filmowi kategorię A-III, co oznacza, że z punktu widzenia katolika film nie jest obrazoburczy czy zachwalający niemoralne zachowania. 5 lutego na ekrany polskich kin wchodzi „Spotlight”. Sześciokrotnie nominowany do Oscara film opowiada o prawdziwej aferze pedofilskiej z udziałem duchownych Kościoła katolickiego, którzy znaleźli się na celowniku dziennikarzy z „Boston Globe”. Biuro ds. Filmu i Telewizji, działające przy amerykańskim episkopacie, przyznało filmowi kategorię A-III, co oznacza, że z punktu widzenia katolika film nie jest obrazoburczy czy zachwalający niemoralne pozorom „Spotlight” nie trafiłby więc na kościelny indeks filmów zakazanych - gdyby taki w ogóle istniał. Historia Kościoła katolickiego zna przypadki, kiedy duchowni próbowali utworzyć tego typu latach 30. w USA powstał Legion Przyzwoitości, zaś w latach 50. polscy duchowni założyli Katolickie Biuro do spraw Filmu, Telewizji, Radia i Teatru. Jednak myli się ten, kto uważa, że w Watykanie funkcjonuje lista, na którą trafiają niewygodne dla katolików niemniej co jakiś czas słyszy się, że konkretny ksiądz czy organizacja katolicka wyraża się negatywnie o głośnych i z pozoru całkiem niegroźnych filmach. Przekonajcie się sami, które hity kinowe wzbudziły w przeszłości kontrowersje w środowisku Kościoła katolickiego.
"Kod Da Vinci" (2006) Film na podstawie powieści Dana Browna od samego początku budził wiele kontrowersji. Fabuła opowiada o potomkach Jezusa Chrystusa, których Kościół za wszelką cenę chciał zgładzić. Według duchownych życie ziemskie Chrystusa wykluczałoby jego świętość. W filmie Rona Howarda motywy sensacyjne przeplatają się z teoriami spiskowymi, a fakty z fikcją. Hollywoodzki "Kod Da Vinci" od początku skazany był na sukces, ale oczywiście nie odbyło się bez wielkich akcji bojkotujących obraz, które oczywiście były darmową reklamą. ''Matka Joanna od Aniołów'' (1961) W położonym na odludziu klasztorze wszystkie siostry zakonne zostały opętane. Na pomoc przybywa młody egzorcysta - ksiądz Suryn, który ma pomóc kobietom. Niestety, jego starania okazują się bezowocne. Na dodatek sam w pewnym momencie zostaje kuszony przez złe moce. Miłość do matki przełożonej, siostry Joanny, jest wielka - dlatego za cenę grzechu śmiertelnego Suryn postanawia uleczyć kobietę. Film został dobrze przyjęty przez krytyków filmowych i zdobył Srebrną Palmę na Festiwalu Filmowym w Cannes. W Polsce Biuro Episkopatu do spraw Filmu Radia, Telewizji i Teatru zaliczyło "Matkę Joannę od Aniołów" do "filmów niedozwolonych, które wprost lub pośrednio występują przeciwko chrześcijańskim zasadom wiary i obyczajów". "W imię" (2013) Temat homoseksualizmu wśród duchownych nie od dziś wzbudza wielkie kontrowersje. Tak naprawdę jednak "W imię..." nie jest filmem o Kościele, mimo że to właśnie jego przedstawiciel jest głównym bohaterem. To obraz o potrzebie bliskości, jaką odczuwa każdy człowiek. Ksiądz Adam chciałby się czasami po prostu do kogoś przytulić, poczuć coś, czego pozbawiona cielesności wiara dać mu nie może. A fakt, że nie interesują go kobiety, sprawia, że jego szanse na prawdziwy, czuły, pozbawiony podtekstów kontakt międzyludzki staje się praktycznie niemożliwy. "Złe wychowanie" (2004) Bohaterami "Złego wychowania" są mężczyźni, których kiedyś łączyła wielka namiętność. Ignacio i Enrique poznali się jako dzieci, kiedy obaj uczęszczali do katolickiej szkoły. Ich przyjaźń szybko przerodziła się fascynację erotyczną. Później okazuje się, że jeden z księży prowadzących szkołę molestował młodego Ignacio. Film, nad którego scenariuszem Pedro Almodovar pracował prawie 10 lat, został dobrze przyjęty przez krytyków. "Spotlight" (2015) Film Toma McCarthy'ego przedstawia historię śledztwa dziennikarzy "The Boston Globe" ze "Spotlight", najstarszego wciąż działającego amerykańskiego dziennikarskiego zespołu śledczego, w sprawie tuszowania licznych przypadków molestowania seksualnego dzieci przez księży katolickich. Scenariusz napisany został na podstawie relacji prawdziwych dziennikarzy, którzy w 2003 roku za ujawnienie skandalu otrzymali Nagrodę Pulitzera. Film odniósł międzynarodowy sukces i został pozytywnie oceniony przez Watykan. "Spotlight" otrzymał Oscara w kategorii Najlepszy film. "Siostry Magdalenki" (2002) Lata sześćdziesiąte, zakład prowadzony przez Siostry Miłosierdzia. To tu trafiają niezamężne matki, ofiary gwałtów i sieroty, stając się tanią siłą roboczą Kościoła. W zakonie spędzają bowiem czas nie na modlitwie, tylko na praniu, wyżymaniu i prasowaniu. Wynagrodzenie trafia oczywiście w ręce przełożonych, które lubują się w wymierzaniu kar swoim podwładnym za najmniejsze tylko przewinienie. "Ostatnie kuszenie Chrystusa" (2011) Film jest wierną adaptacją kontrowersyjnej, a nawet uważanej za obrazoburczą powieści autorstwa Nikosa Kazantzakisa. Reżyserem filmu jest nominowany do Oscara Martin Scorsese. Jezus, ubogi cieśla z Nazaretu, stara się realizować wolę Boga. Musi jednak nieustannie walczyć z dręczącym go głosem szatana. Największa próba czeka go jednak wtedy, gdy jego misja - śmierć na krzyżu - jest już bliska wypełnienia. Pokusą okazuje się zwyczajne życie, które mógłby wieść u boku ukochanej kobiety - Marii Magdaleny. "Żywot Briana" (1979) Film jest parodią historii Chrystusa. Dynamiczna akcja mnożąca tarapaty głównego bohatera pełna jest dobrego humoru i elementów satyry. Bohaterem filmu jest rówieśnik Jezusa, który urodził się - pamiętnej nocy - w Betlejem, w sąsiedniej stajence. Losy chłopca o imieniu Brian, są przewrotną paralelą losów Chrystusa. Także zostaje uznany za Mesjasza, także kończy na krzyżu. "W imieniu diabła" (2011) Barbara Sass-Zdort inspirowała się wydarzeniami w klasztorze sióstr betanek z Kazimierza Dolnego. Reżyserka odżegnuje się od antyklerykalnych treści (sama jest zagorzałą katoliczką), skupiając swój film na problemie manipulacji. Tę zaś od wiary dzieli bardzo cienka granica, którą w filmie zdarza się przekroczyć i matce przełożonej i ojcu Franciszkowi. "Habemus Papam - mamy papieża" Bohater "Habemus Papam - mamy papieża" podczas konklawe zostaje wybrany Ojcem Świętym. Problem polega na tym, że nie jest to jego wymarzone stanowisko w kościelnej hierarchii. Papież popada w depresję, z którą mierzy się w czasie, kiedy pozostali mieszkańcy Watykanu rozgrywają turniej siatkówki. Reklama
Grzeszne obuwie Hitem mody europejskiej XIV i XV wieku były buty o mocno wydłużonych noskach, czyli ciżemki. Szerzej były znane pod nazwą „cracoves” i „poulaines”. Przeciwnikami tego typu obuwia byli duchowni. Autor angielskiej rymowanki z 1388 roku uskarża się, że z powodu długich butów nie może uklęknąć do modlitwy. Przedstawiciele kościoła uważali też takie buty za grzeszne z powodu ich nietypowego się trendu jest związane z małżeństwem króla Anglii Ryszarda II z Anną Czeską. Oto co napisał na ten temat anonimowy mnich: „Wraz z królową przybyły do Anglii te przeklęte rzeczy (zwane cracowys albo pykys), długości pół jarda, tak że trzeba je wiązać do goleni srebrnymi łańcuszkami, żeby w ogóle dało się w nich chodzić”. Istnieją jednak dowody na to, że „poulaines” pojawiły się w Anglii już nieco wcześniej. Jeden z pisarzy z połowy XIV wieku opisał mężczyzn tego okresu jako noszących „buty z czubkami długimi jak palec, nazywane «cracoves», które odpowiednie są raczej jako pazury... dla demonów niż ozdoby dla mężów”.Aby wydłużona część buta się nie odkształcała, wypychano ją mchem i końskim włosiem. Wkrótce moda objęła swym zasięgiem stan rycerski i w XIV oraz XV wieku trzewiki typu „ciżmy” z wydłużonymi końcami stały się nieodłącznym elementem stroju Szkodliwe kosmetyki epoki elżbietańskiej W XVI wieku kobietą dyktującą trendy była królowa Anglii Elżbieta I. Poddani starali się naśladować nie tylko jej ubiór, ale też uczesanie i ideał piękna był mniej więcej taki: płowe włosy, blada cera, jasne oczy i czerwone usta. I właśnie tak wyglądała władczyni. Alabastrowa skóra symbolizowała bogactwo i szlacheckie pochodzenie, stanowiąc dowód na to, że dana osoba nie musiała pracować w palącym słońcu. Oczywiście kobiety były w stanie zrobić wszystko dla uzyskania jasnej skóry. Stosowały różne mikstury, zawierające między innymi ołów i ocet. I chociaż miały one rozjaśniać piegi i leczyć trądzik, to była w nich na przykład siarka, a także terpentyna czy rtęć. Te toksyczne substancje sprawiały, że skóra robiła się ziemista i pojawiały się na niej zmarszczki. Dlatego damy nakładały na twarz białko jaja, żeby cera była gładsza i przypominała barwienia ust na czerwono stosowano siarczek rtęci, a oczy rozświetlano kroplami z wyciągu z pokrzyku i pigmentem ze sproszkowanego antymonu. Co ciekawe, kobiety w epoce elżbietańskiej, chcąc upodobnić się do swojej królowej, często symulowały brak zębów poprzez ich czernienie. Elżbieta I uwielbiała słodycze, przez co jej zęby po prostu zaczęły się psuć Sztuczne rzęsy z włosów Obecnie nikogo nie dziwią już sztuczne czy przedłużone rzęsy. Są wykonywane z różnych materiałów i można wybrać nie tylko ich długość, ale również kształt. Natomiast pierwsze sztuczne rzęsy zostały zrobione z ludzkich włosów, specjalnie dla aktorki Seeny Owen. W 1916 roku znany reżyser i producent filmowy David Griffith rozpoczął pracę nad filmem Nietolerancja, w którym Owen miała się wcielić w rolę pięknej księżniczki. To on wymyślił jedne z pierwszych przedłużanych rzęs, pragnąc, żeby oczy postaci lśniły jak gwiazdy. Fryzjer użył włosów i przyczepił je do powiek aktorki za pomocą gazy i kleju do charakteryzacji. Trzeba przyznać, że nie była to najbardziej komfortowa metoda wykonania tego zabiegu. Według koleżanki Owen z planu któregoś dnia powieki aktorki były z tego powodu ciekawie to brzmi, Griffith niestety nie zarobił na filmie zbyt wiele. Tym bardziej szkoda, że nie opatentował swojej metody przedłużania rzęs Drewniane stroje kąpielowe Do lat 20. XX wieku damskie stroje kąpielowe były raczej obszerne i niewygodne — długie, zakrywające całe ciało i wykonane z ciężkich, najczęściej wełnianych materiałów. Na szczęście wraz z emancypacją kobiet pojawił się nowy rodzaj kostiumów kąpielowych. Były one bardziej odkryte i najczęściej składały się z tuniki i też jednak dziwniejsze wersje tego elementu garderoby. W 1929 roku w amerykańskim stanie Waszyngton zaprezentowano nowe stroje kąpielowe zrobione z... łuszczki świerkowej, czyli cienkiej drewnianej taśmy. Opisywano je jako tanie i łatwe w produkcji, a jednocześnie nowoczesne i stylowe. Region, gdzie wytwarzano takie kostiumy, słynął z przemysłu leśniczego i największej produkcji drewna, dlatego podjęcie próby zastąpienia tkaniny taśmami drewnianymi było tylko kwestią czasu Malowanie kolan W latach 20. zeszłego stulecia dziewczęta nakładały makijaż na kolana, żeby przyciągać uwagę do części ciała, która nigdy wcześniej nie była pokazywana publicznie. Zaczęło się od zwykłego różu do policzków, ale trend szybko ewoluował w kierunku prawdziwej sztuki. Kobiety malowały na kolanach złożone wzory, a nawet obrazki. Można je było podziwiać tylko na potańcówkach, ponieważ na co dzień nie nosiło się spódnic o długości nad nie każda dziewczyna podążająca za modą odważyła się na taki krok. W malowaniu kolan przodowały tak zwane chłopczyce, wyzwolone kobiety z pokolenia „ryczących lat 20”. Ubierały się bardziej frywolnie, nosiły krótkie fryzury i wyrazisty makijaż. Słuchały też zakazanej muzyki, jaką był jazz. Co więcej, zdarzało im się nawet prowadzić samochód Pas menstruacyjny Nawet współcześnie miesiączka nie należy do najłatwiejszych dni w życiu kobiety, ale musimy przyznać, że nasze przodkinie miały jeszcze trudniej. Przez długi czas kobiety radziły sobie z krwawieniem przy pomocy najróżniejszych materiałów. Na początku XX wieku pojawił się jednak pas menstruacyjny. Wyglądał jak elastyczny pasek, a z przodu i z tyłu miał małe sprzączki do mocowania specjalnych wkładek. Z zachowanych wspomnień osób, które używały tych specjalnych wkładek, wynika, że były one bardzo niewygodne Nieetyczna kryza Kryza, czyli plisowany lub marszczony kołnierz, w XVI i XVII wieku była bardzo wziętym atrybutem. Nosili ją niemal wszyscy arystokraci, kobiety, a nawet dzieci. Według jednego z podań pierwszy kołnierz tego typu powstał, gdy pewna zamożna Hiszpanka zebrała wokół szyi koronki, żeby zamaskować niedoskonałości stały się popularne w latach 60. XVI wieku, kiedy w Anglii zaczęto produkować krochmal. Pozyskiwano go głównie z pszenicy i kukurydzy, co w pewnym momencie zaczęło wzbudzać kontrowersje. Kanclerz królowej Elżbiety I zapytał kiedyś: „Czyż nie jest rzeczą godną pożałowania, że używamy do schlebiania własnej próżności i dumie skrobi, która mogłaby zaspokoić głód tych, co na ulicach pragną chleba?”.Ludzie nie zrezygnowali jednak z zakładania kryz. Były one symbolem bogactwa i statusu społecznego właścicieli, ponieważ było oczywiste, że każdy, kto mógł sobie pozwolić na noszenie takiego kołnierza, nie parał się ciężką pracą. Co więcej, kryzę można było założyć tylko raz, ponieważ odkształcała się z powodu ciepła ludzkiego ciała i działania czynników zewnętrznych. Kołnierz wpływał też na postawę — ten, kto go nosił, musiał przez cały czas mieć uniesioną brodę, co na zewnątrz wywoływało wrażenie dumy i arogancji 10 kwietnia 2022 o 9:35 przez Skomentuj (2) Do ulubionych
niewygodne fakty dla kościoła